Kiedy otwieram oczy, dostrzegam Leona. Odwrócił krzesło, stojące przy biurku, w moją stronę i usiadł na nim, opierając łokcie na kolanach. Mierzy mnie surowym spojrzeniem. Jest zły. Prycham w myślach. On ma czelność się wściekać? To ja byłam oszukiwana!
Obrzucam go tylko przelotnym spojrzeniem i odwracam się w stronę ściany. Chowam głowę pod kołdrą, ale szatyn po chwili wstaje i mnie odkrywa.
– Zostaw mnie – mruczę i ponownie próbuję się przykryć. On jednak wyrywa mi moją pierzynę.
Podwija mi rękaw koszuli nocnej i po chwili smaruje moje ramię jakąś maścią. Marszczę brwi i otwieram oczy, po czym spoglądam na to miejsce. Zauważam sine ślady palców.
– Przepraszam – mówi lekko speszony. – Byłem wczoraj wkurzony.
Przenoszę wzrok na jego twarz, ale po chwili znowu się odwracam.
– Po prostu zostaw mnie w spokoju.
Wzdycha i odsuwa się. Mam nadzieję, że zaraz wyjdzie, ale słyszę skrzypienie krzesła.
– Violetta, ćpanie ci nie pomoże – oznajmia, ale nie odpowiadam. Naprawdę będzie mi teraz prawił kazania? To i tak niczego nie zmieni. Mam gdzieś to, co myśli. – Może powinnaś iść do jakiegoś psychologa.
– Wsadź sobie gdzieś te swoje złote rady – odpowiadam. – Albo podziel się nimi z Dianną, bo mnie nie obchodzą.
– Jaki masz, do cholery, problem z Dianną?
Jaki mam problem? Taki, że jest zawsze najważniejsza i wtrąca się w moje sprawy. Ciekawe czy ona wiedziała o Dean'ie i Chloe. Oczywiście. Zaraz okaże się, że wiedzieli o tym wszyscy poza mną.
Chowam głowę i czuję jak słone łzy spływają po moim policzku.
– Po prostu zostaw mnie samą – proszę cicho. – Nie potrzebuję twojej litości. Poradzę sobie sama.
– Jak?! – podnosi głos. – Ćpając czy pieprząc się z podejrzanymi kolesiami w ślepych zaułkach?!
Nie ma prawa oceniać tego, jak radzę sobie z moimi problemami.
– I kto to mówi?! – krzyczę, podnosząc się do pozycji siedzącej. – Sam uciekłeś, wyjechałeś! Więc nie masz prawa mówić mi, co jest dobre, a co złe!
Ponownie kładę się i odwracam do ściany. Po chwili słyszę, jak wychodzi z mojego pokoju, trzaskając drzwiami.
Ja nie potrafię wyjechać i udawać, że nic się nie stało. Zapominam o problemach na swój własny sposób, a on na swój. Wkurza mnie to, że udaje świętego. Jakby sam stawiał im czoła.
Nienawidzę go.
Nienawidzę go za to, że mnie okłamywał, a teraz myśli, że może mówić mi, co mam robić.
Po trzydziestu minutach wstaję i idę do łazienki. Tak, po raz pierwszy od trzech dni biorę prysznic. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, jaki był mi potrzebny.
Ubieram się w pierwsze lepsze dżinsy i czarną koszulkę z długim rękawem. Związuję włosy w kitka i opuszczam łazienkę. Od razu kieruję się do drzwi wyjściowych szczęśliwa, że uda mi się opuścić to pieprzone mieszkanie.
W ostatniej chwili Leon wychodzi ze swojego pokoju.
– Gdzie idziesz? – pyta, zakładając ręce na piersi.
Unoszę brew, po czym odpowiadam:
– Na spacer. Muszę wszystko przemyśleć.
Albo wręcz przeciwnie, dopowiadam w myślach.
Nie czekając na jego odpowiedź, wychodzę. Opuszczam budynek i dopiero, kiedy znajduję się odpowiednio daleko od domu, wyciągam komórkę. Wybieram numer do Brody'iego i przykładam urządzenie do ucha.
Kilka sekund później, słyszę jego głos:
– Halo?
– Masz teraz czas? – pytam, uśmiechając się.
– Dla ciebie zawsze.
Kiedy wychodziłam z domu było po dwunastej. Teraz jest dwudziesta, co oznacza, że nie było mnie osiem godzin. Przez cały ten czas mój telefon był wyłączony. Dopiero teraz, kiedy wchodzę po schodach, włączam go i odkrywam mnóstwo nieodebranych połączeń od Verdasa. Śmieję się pod nosem i wchodzę do mieszkania.
Zastaję go w kuchni – na mój widok gwałtownie wstaje i patrzy na mnie z pretensjami. Jest z nim Dianna. Oczywiście. Niech mi teraz nie wmawia, że przez ten cały czas na mnie czekał, bo jestem pewna, że w ciągu tych ośmiu godzin, bzyknął swoją dziewczynę chociaż raz.
Patrzę na nich i ponownie się śmieję.
– Gdzie byłaś? – pyta surowym tonem. No, błagam. Z tego się nie da nie śmiać.
Podchodzę do niego i przybliżam swoją twarz do jego.
– A co, stęskniłeś się?
Wpatruje się we mnie bez słowa, kiedy nagle słyszę dźwięk odsuwanego krzesła. Dianna do niego podchodzi i całuje w policzek.
– Lepiej już pójdę. Zadzwoń później.
Szatyn kiwa głową, a ona odchodzi w stronę drzwi. Zanim jednak wychodzi, krzyczę do niej z uśmiechem:
– Pamiętaj, żeby się nie rozglądać, zanim przejdziesz przez ulicę!
Nie odpowiada, po prostu wychodzi. Verdas natomiast wciąż na mnie patrzy. Znowu wyobrażam sobie, jak z uszu wylatuje mu dym. Wygląda przezabawnie.
– Gdzie byłaś? – powtarza pytanie.
– Z Brody'im – oznajmiam dumna z siebie. – A co, chciałeś go pozdrowić? Byliśmy zajęci innymi rzeczami.
– Powiedz, że z nim nie spałaś.
Mój uśmiech staje się jeszcze szerszy. Nie, nie spałam. Ale on nie musi o tym wiedzieć. To nie jest jego sprawa.
– Zachowujesz się jak rozwydrzona nastolatka.
– A ty, jak mój ojciec – odpowiadam. – Przelecisz sekretarkę i będziesz mnie zmuszał do ukrywania prawdy?
Mam dość tego, jak się zachowuje. Myśli, że jeśli teraz poudaje troskliwego przyjaciela, to zapomnę o tych wszystkich latach, kiedy go przy mnie nie było? Może zgrywać świętego przed kimkolwiek chce, ale ja się na to nie nabiorę. Prawda jest taka, że ma gdzieś mnie i moje uczucia.
Chce coś odpowiedzieć, ale przerywa mu dźwięk mojej komórki.
Olewam to, że w tej chwili rozmawiamy i wyciągam aparat. Widzę nieznany numer, ale i tak odbieram.
– Halo?
– Violetta? Z tej strony Jackson, pamiętasz mnie?
Uśmiecham się i patrzę Verdasowi prosto w oczy, odpowiadając.
– Jasne, że pamiętam. Czekałam, aż zadzwonisz.
Marszczy brwi i odwzajemnia moje spojrzenie.
Do mieszkania wchodzi Francesca, ale żadne z nas nie zwraca na nią uwagi.
– Nie chciałem dzwonić dzień po imprezie, żebyś nie pomyślała, że jestem namolny – tłumaczy się. – Pomyślałem, że moglibyśmy gdzieś razem wyjść. Może do kina?
– Na randkę? – pytam, i zanim zdąża potwierdzić, dodaję: – Jasne. Już nie mogę się doczekać. Szczegóły obgadamy później.
Rozłączam się i wyzywająco patrzę na szatyna.
– Nigdzie nie pójdziesz.
Patrzę na niego, unosząc brwi, po czym przenoszę spojrzenie na Włoszkę, która jest równie zdziwiona tym stwierdzeniem, jak ja. Wybucham śmiechem.
– Uciekasz z domu, masz głęboko gdzieś swoją rodzinę, pieprzysz dziewczynę swojego najlepszego kumpla i ukrywasz przede mną tak ważne sprawy, jak to, że mój chłopak mnie zdradzał i myślisz, że możesz mówić mi, co mam robić?!
Kręcę głową i wchodzę do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
– Nie wiem, co ze sobą zrobić – mówię, kiedy tylko wchodzi do mojego pokoju.
Siedzę odwrócona plecami do drzwi, ale wiem, że to Leon. Podciągam kolana pod brodę, podczas gdy ona siada za mną.
– Przez dwa lata płakałam za kimś, kto miał być moją pieprzoną miłością życia. Byłam gotowa zrezygnować ze wszystkiego – przerywam, gdy czuję, jak po moich policzkach lecą łzy. – A teraz okazało się, że wcale mnie nie kochał; że tak czy siak by mnie zostawił. I… nie wiem, co teraz powinnam myśleć; jak się czuć.
Bez słowa kładzie dłonie na moich ramionach i delikatnie odwraca w swoją stronę. Od razu przytulam się do jego torsu i zaczynam moczyć jego koszulkę łzami.
– Przecież… nie mogę nagle iść dalej, bo i tak go kocham i to nadal moja wina, że umarł. Ale… czy jest sens opłakiwania go, skoro wiem, że i tak by nam nie wyszło?
Całuje mnie w czubek głowy i głaszcze po ramieniu. Pozwala mi kontynuować, chociaż wiem, że prawdopodobnie marzy, żeby się wtrącić.
– I jeszcze… okłamywałeś mnie, a ja sama nie wiem czy powinnam być na ciebie zła, czy ci dziękować… Mam wrażenie, że strasznie się zmieniłeś i… tęsknię za Leonem, który miał mnóstwo kumpli i co tydzień nową dziewczynę, ale i tak zawsze znajdował dla nas czas. Leona, który nie był zajęty tylko pracą i wyjściami z Dianną – oznajmiam, uspokajając się trochę. – Leona, który by mnie nie okłamał i który nie skrywał tylu sekretów. Nie chcesz mi powiedzieć, dlaczego uciekłeś ani nawet nie wspomniałeś o romansie z Fran.
– Przepraszam – szepcze w końcu w moje włosy. – Nie miałem, jak powiedzieć ci o Fran. Nie było… okazji.
– A wyjazd? – pytam z nadzieją.
– To… nie jest prosta sprawa – oznajmia niepewnie. – Nigdy nikomu o tym nie mówiłem, nawet Dean nie wiedział tego ode mnie. Może kiedyś ci o tym opowiem, ale teraz nie jestem gotowy.
Podnoszę głowę.
Kiedyś ci o tym powiem.
To o wiele więcej niż to, jak olewał mnie wcześniej.
Patrzę mu w głęboko w oczy i widzę, że mówi prawdę. Mam ochotę skakać z radości, ale zamiast tego, przybliżam się. Co gorsze – on też to robi, przez co nie potrafię przestać.
Nagle nasze usta łączą się w delikatnym pocałunku. Nasze. Moje. I jego. Brata mojego zmarłego chłopaka.
Ale w tej chwili o tym zapominam. Nie myślę o niczym poza tym, że czuję na swoich wargach, wargi mężczyzny. Nie Leona Verdasa. Po prostu mężczyzny.
Po chwili odrywam się od siebie i studiujemy swoje twarze. Powinnam się odsunąć. Ale zamiast tego ponownie się przybliżam, a on nie protestuje.
Kolejny pocałunek różni się od poprzedniego. Tamten był czuły, delikatny. Ten nadal taki jest, ale jednocześnie czuć w nim namiętność i pożądanie. Opieram dłoń o jego tors, a on kładzie swoją na moim policzku.
Moje ciało zalewa fala ciepła i w tej chwili nie chcę przerywać. Mogę później tego żałować i chcieć cofnąć czas, ale teraz pragnę tylko tego, żeby czuć jego usta na swoich.
Bo nie obchodzi mnie Dianna. Nie obchodzi mnie Dean. Nie obchodzi mnie nawet to, kim jest nasza dwójka. Obchodzi mnie tylko to, że tego potrzebuję. Że jesteśmy tylko zwykłą kobietą i zwykłym mężczyzną, którzy pragną siebie nawzajem.
~*~
Nie miałam tego dodawać XDD. Właśnie skończyły mi się rozdziały na zapas, ale stwierdziłam, że z nich rezygnuję. Z tymi rozdziałami jest tak, że jak je napisze to jestem z siebie mega dumna, bo niby w końcu napisałam coś, co da się czytać, ale jak już przychodzi czas, żeby dodać to stwierdzam, że są takie beznadziejne, że najlepiej to bym je usunęła XDDDDD.
Ta, dlatego może nie wypowiem się na temat tego u góry ;p. Powiem tylko, że to na końcu to jednocześnie mój najdłuższy i chyba najgorszy opis pocałunku ;D.
Idę jutro do szkoły i ten no... boję się? XDD Rly, jak sobie pomyślę, że mam tam jutro iść sama i funkcjonować wśród tej całej kolorowej społeczności, której języka nie rozumiem, to robi mi się słabo ;---;
W każdym razie, jest nadzieja, że nie rzucę się z powrotem pod samochód, więc może jeszcze coś tutaj dodam ;p.
A jak nie to zapraszam na nowe opowiadanie [KLIK] ;D
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał i czekam na Wasze opinie ;))
Do następnego ;p
Quinn ;**
#CiekaweZaIleTygodniMisiekWróci
OdpowiedzUsuń#MisiekWróciłNastępnegoDnia ^-^
Usuń#TrzeciKomMiśkaNaDzień
#CytatyZMiśkiem #NieMaToJakHotel leci na DC od poniedziałku, ale Misiek jest w sql :)
London (wystawia prawą dłoń): Jestem bogata.
Lou: Mam tego już 5 stron.
London (klaszcząc): Hurra, ja!
Bud: Tego mam już 6 stron.
London (jeszcze raz klaszcze): Jestem bogata.
(Lou podnosi inny blok papieru i kontynuuje pisanie słów London).
Moseby: Życzę udanych wczasów, Madeline.
Maddie: Śmieszne. Tam jest o 20 stopni zimniej niż tutaj. Pingwiny tam mówią: „Wow, ale ziąb, wyjeżdżamy!”
London: Są tam gadające pingwiny, a ty się nie chcesz przejechać?
Cody: Wiedziałem, że będziesz w telewizji. Tylko sądziłem, że raczej w kajdankach.
Zack: Niby jak magik?!
Cody: Ta, właśnie.
Na lekcję znów spóźniłem się! Wuefmen cham stresuje mnie! Szukam zeszytów, gdzieś zgubiłem je! Mam dość! Tej szkoły już.
Mam dość! Chcę złapać luz.
Mam dość! Nie chcę uczyć się.
Mam dość! Na imprezę chcę.
Mam dość!
Opis: piosenka śpiewana przez zespół Rock Kwadrat, który założyli Zack i Cody.
Zack: Jestem facetem o dorosłych zainteresowaniach.
Maddie: Na przykład?
Zack: Polityka, kultura, filmy dozwolone od lat 13.
Misiek kocha Pingwina ♥ Pingwin wie, jak poddany króla *-*
Leonetta ♥
Misiek się jara *-*
Misiek jak czytał ich kłótnię i ostatni fragment to miał ochotę piszczeć ze szczęścia. Z Miśkiem gorzej.
Pingwin sb wyobrazi.
Gruby niedźwiedź brunatny pomalowany na biało przed komputerem i takie nienaturalne piski szczęścia.
Misiek się z Teddy z nowego opo utożsamił. Ale Misiek jest psychicznie młodszy o rok ^-^
Misiek trochę lubi Brodiego (wcale nie ze względu na wygląd) i Diannę, ale jest w 100% za Leonettą ♥♥♥
#MisiekJestWróżką
Misiek nie wie czmu to napisał. Poczuł wewnętrznie, że musi ^-^
Fiolka jest the best tak wgl ♥♥♥
Misiek czeka na 13. *-*
Teddy "Misiek aka Kisiek aka Buszmen aka Kanapkarz" Nutella Verdas Guzman
MiejscówkaHope!
OdpowiedzUsuńHope tak czuła, że zajęła miejsce i nie wróciła, ale dopiero teraz sobie o tym przypomniała ;-; Przepraszam, ze tak późno wracam ♥ Miałam "urwanie głowy" przez ten weekend i przeczytałam rozdział, zajęłam miejsce, a nie skomentowałam.. ;-;
UsuńNo ale już jestem, więc mogę to spokojnie nadrobić ^^ Dzisiaj jest poniedziałek i jest to tak bardzo znienawidzony przeze mnie dzień - raczej przez wszystkich - że to jest jakaś masakra... Po co komu poniedziałek? Nie mogli dać drugiej soboty?!
Już się nie wydzieram, bo nie mam sił xD
#TeamLeon ♥ Nie lubię ani tego Jacksona (?), ani Brody'ego, ani żadnego innego faceta, który nie nazywa się Leon Verdas! I koniec kropka. Bo Lajon jest najsuper i musi być z Fiolką... A nie z tą swoją Dianną ;-;
Którą swoją drogą właśnie zdradził i to na trzeźwo ^^
Chyba, ze Verdas coś pił, a Hope o tym nie wie (?). Tak na marginesie: ciekawa jestem co by zrobiła ta cała Dianna, gdyby to zobaczyła. A pisząc "to" mam na myśli pocałunek Leonetty ♥
To było takie cudne jak oni się pocałowali... Co z tego, że ona to była jego brata (który swoją drogą już umrzył), a on ma dziewczynę. Pieprzyć to! Ważne, że oni siebie chcą i happy end ♥ Którego domyślam się, nie dostanę tak łatwo :x
Co za ironia... On niby nic do niej nie czuje itp. ale kłócą się całymi dniami o to, ze Fiolka zachowuje się jak gówniara ;d Jemu po prostu cholernie na niej zależy... Prawda? Prawda?! <3
Hope kończy swoje wypociny pisać, bo wpadł jej fajny pomysł do głowy i czuje, że musi (wcale nie musi) go zrealizować! ^^
Więc do następnego :))
I tym razem postaram się nie wrócić 4 dni później ;-;
Hope
O Boszzzzz! !!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny!
Hah nie obyłoby się bez kłótni!
Dzień bez kłótni to dzień stracony dla tej dwójki hah ;)
Wkurza mnie postać Dianny!
Nie wiem dlaczego! Głupie! Pewnie, że wiem!
Ona jest dziewczyna Lajona!
A on należy tylko i wyłącznie do Castillo!!
Adios Dianna!
Ja chyba śnie!
Ktoś mnie uszczypnie? ?
Potrzebna reanimacja! !!
O Jezusie! Oni się pocałowali! ! Boszz nareszcie!
Zapewne nie będzie kolorowo, bo Dianna nadal żyje,istnieje!
Ale cieszyc się można? ? Heh ;)
Teraz się pewnie będą jeszcze unikać.
"Zapomnijmy " padnie coś takiego?
Przypuszczam, że tak! To są tylko moje głupie wymysły. Heh ;*
Czekam z niecierpliwością na next :-)
Pozdrawiam Królik!
Buziaczki :* ❤ ❤
Super rozdział i Leoś całuje Fiolkę och jak cudownie 💋💋💋💋
OdpowiedzUsuńBoski :))
OdpowiedzUsuńNiech Violetta nie idzie na te okropna randkę z Jacksonem ;-;
Leon to w sumie cham.
Pieprzyl dziewczynę swojego najlepszego kumpla.
Wyjechał i miał gdzieś wszystkich.
Zdradzil swoją dziewczynę.
Oklamywal Vils...
Ale i tak go lubię :D
A Dianna mnie mega wkurza... ;-;
Nawet nie przez to, że jest dziewczyna Verdas a, ale ogólnie...
Leon się tylko z nią bzyka, a ona ciągle go zabiera tylko dla siebie...
W sumie to mile z jej strony, że chce pomoc Vils, ale niech zrozumie, że ona jej nie lubi xd
Pewnie teraz Leonetta powie, żeby zapomnieć o pocałunku itd -,-
Idioci.
Wszędzie idioci xd
Czekam :))
No zaskoczyłaś mnie tym ostatnim fragmentem :D
OdpowiedzUsuńI dobrze tak tej Dianie. Za nudna jest jak dla Leona xd Takie to wciągające, że nawet nie zauważyłam że to już 12.
No co ja się będę rozpisywać. To jest po prostu GENIALNE i tyle! Życzę weny zarówno do tego jak i do pozostałych opowiadań 😉
No zaskoczyłaś mnie tym ostatnim fragmentem :D
OdpowiedzUsuńI dobrze tak tej Dianie. Za nudna jest jak dla Leona xd Takie to wciągające, że nawet nie zauważyłam że to już 12.
No co ja się będę rozpisywać. To jest po prostu GENIALNE i tyle! Życzę weny zarówno do tego jak i do pozostałych opowiadań 😉
MiejscówkaHoney!
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńBomba!
OdpowiedzUsuńWspaniały :DD
OdpowiedzUsuńSory notki nieczytałam, bo mało czasu :P xD
Ake rozdział cudowny
Ołł jeee... V i L... koniec boski
Nie mogę się doczekać nexta
Pozdrawiam
Lucy
PS: pisz więcej. Nie masz zapasu... :/// Niezbyt... :P
Wspaniały
OdpowiedzUsuńMega!
OdpowiedzUsuńRozdział boski!
Vilu,serio ty masz opsesję ma punkcie mężczyzn!
Pocałunek Leonetty!
Czy oni z tego pocałunku przejdą do czegoś innego?
Mam nadzieję,że tak.
Nie poddawaj się i chodź do szkoły!
Ja wczoraj nie poszłam do szkoły!
Byłam na pogrzebie mojego wujka pułkownika straży granicznej w Chełmie.
Jeśli można mieć piękny pogrzeb to on na 100% go miał!
Jechałam tam parę godzin, z okolic Krakowa,prawie 400 km.
Mam 14 lat,moja mama nie jechała,tylko ja,tata i dziadkowie i jedna moja ciocia stwierdziła,że jestem żoną mojego taty!
Taa i się dziwić,że kobiety chcą wyglądać młodziej.
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
BOZIU *0*
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział <3
UsuńPostanawiam wrócić od razu, żeby nie zapomnieć, że po raz kolejny zostawiłam miejscówkę u Pinqu. Jak Quinn ma aż trzy blogi, to Oliwia ledwo wyrabia z materiałem i komentarzami, a powinna się uczyć kwasów i pierwiastków na jutrzejszy sprawdzian z chemii.
OdpowiedzUsuńWitam Panią!♥
Zacznę od końca, czyli wielkiego pocałunku Violetty i Leóna. Z psychologicznego punktu widzenia to, to jest dziwne, bo Violetta dopiero co straciła chłopaka, który był swoją drogą bratem Verdasa, i już zabiera się za kolejnego. Rozłąka bywa trudna, a może w jakiś tajemniczy sposób León przypomniał jej Dean'a.
Dianna odeszła na bok, gdy Castillo pojawiła się w domu Verdasa. To było wiadome od początku, bo spanie z byłą swojego brata nie jest normalną sprawą. Taka prawda. I do tego ten pocałunek. Na pewno znaczył więcej niż dzielenie się tęsknotą i cierpieniem.
Violetta strasznie chciała zwrócić na siebie uwagę Verdasa i chyba jej się udało. Rozumiem, była zrozpaczona, ale nie trzeba od razu pchać się w ramiona innego mężczyzny i zachowywać się jak kobieta lekkich obyczajów. Mam nadzieję, że przebywanie z Leónem wniesie w jej życiu jakąś pozytywną zmianę.
#NoBrody
#YesLeón
Czekam na następny rozdział, gdzie okaże się co tak naprawdę czują do siebie Violetta i León. Mam nadzieję, że już nie długo. Do napisania Pinqu, kocham Cię ♥
Olivie
Zajęte ;*
OdpowiedzUsuńKiedy next? :)
OdpowiedzUsuńSwietny♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuń#Agacicaa
OdpowiedzUsuń22 yrs old Nuclear Power Engineer Aurelie Cater, hailing from Saint-Jovite enjoys watching movies like The Derby Stallion and Knife making. Took a trip to Historic Centre of Mexico City and Xochimilco and drives a Optima. fantastyczna tresc
OdpowiedzUsuń