Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X X
Cytat z nagłówka pochodzi z utworu "Violet Hill" zespołu Coldplay.

14.7.15

02. ~ "Jesteś dla mnie jak siostra"



Chicago, dwa lata później

Z sykiem łapię się za prawy bok. Czuję przeszywający ból, ale mimo to biegnę dalej – nie mam innego wyjścia. Wiem, że jeszcze kawałek i znajdę się na ulicy, a tam będę już bezpieczna. Z każdym krokiem, czuję się jednak coraz gorzej.
Nagle wpadam na kogoś. Nie jestem w stanie otworzyć oczu, ale wyczuwam, że jest to mężczyzna.
– Violetta? – słyszę jego głos, ale nie potrafię go teraz rozpoznać. Nie wiem, kim on jest i skąd mnie zna, ale nie obchodzi mnie to teraz. Chcę tylko, żeby mi pomógł.
Czuję, że mnie podtrzymuje i wyciąga telefon – zapewne po to, żeby zadzwonić po pogotowie – kiedy nagle odpływam.

Widzę jego plecy. Odchodzi zdenerwowany w stronę ulicy. Wiem, co się stanie. Widziałam to już milion razy. Znowu krzyczę, żeby się zatrzymał, próbuję do niego podejść, ale bez względu na jakiekolwiek próby, stoję w miejscu.
Po chwili zauważam jadący czerwony samochód i Dean'a wchodzącego na ulicę. Nie mogę zamknąć oczu – jakaś siła mi na to nie pozwala. Następnym widokiem jest pojazd potrącający mojego chłopaka. Sprawca odjeżdża, a on leży na ulicy. Tym razem moja sytuacja jest jeszcze gorsza, ponieważ wciąż nie mogę się zbliżyć. Wokół nikogo nie widać, ja nie mogę ruszyć się z miejsca, a on umiera.
– Dean! – krzyczę. – Nie, Dean!
Czuje na ramionach czyjeś silne ręce.
– Violetta, obudź się!
Otwieram oczy. Przed sobą mam Leona. Patrzę mu prosto w oczy i wydaje mi się, że to nadal sen. Odkąd wyjechał dwa lata temu, nie miałam z nim kontaktu. Zresztą tego właśnie się spodziewałam. Nikt nie wiedział, co się z nim dzieje i byłam pewna tego, że już nigdy go nie zobaczę.
Kiedy na niego patrzę, uświadamiam sobie, że nie mam nikogo i chce mi się płakać. To właśnie robię i po chwili mnie przytula. 
Z każdą sekundą mam coraz większą nadzieję na to, że się obudziłam. Czuję zapach jego wody kolońskiej, jego ręce głaszczą mnie po plecach dokładnie tak samo, jak tamtego dnia, kiedy wyjechał po raz drugi.
– Leon – szepczę.
– Tak, Violu – odpowiada równie cicho. – To ja.
Przytulam się jeszcze mocniej. Po niedługiej chwili uspokajam się i łzy przestają płynąć.
Nagle czuję przeszywający ból w prawym boku i od razu przypominam sobie to, co się stało.
Rozglądam się po pomieszczeniu, w którym jestem. Jest to mały pokój, w którym znajdują się zaledwie mała szafa, etażerka z lampką nocną i rozkładana, dwuosobowa kanapa, na której siedzimy.
Jestem ubrana w szarą męską koszulkę i swoją bieliznę, ponadto ktoś przykrył mnie kocem.
– Leon, co się dzieje? Gdzie ja jestem? – pytam spanikowana, odrywając się od niego.
– Jesteś w moim mieszkaniu – wyjaśnił. – Pamiętasz, co się stało?
Marszczę brwi i próbuję sobie wszystko przypomnieć.
– Byłam w mieście i na kogoś wpadłam – mówię, pomijając moją ranę i stan w jakim wtedy byłam.
Kiwa głową.
– Tak, wpadłaś na mnie. Zabrałem cię tutaj i zbadał cię lekarz. Spałaś przez dwa dni.
Wpatruję się w niego zdziwiona. To niewiarygodne, że pośród prawie trzech milionów mieszkańców, wpadłam akurat na Leona; że mimo tylu miejsc na całym świecie, zamieszkałam w tym samym, co on. W tej chwili mam jednocześnie ochotę skakać ze szczęścia i płakać.
– Kto ci to zrobił?
Podnoszę pytająco brew, ale zaraz rozumiem, o co chodzi. Zerkam ukradkiem na swój bok i wzruszam ramionami.
– N-nie pamiętam – kłamię. Nie mogę powiedzieć prawdy.
Przez chwilę mi się przygląda i wiem, że nie do końca mi wierzy, ale nic nie mówi.
– Ty mnie przebrałeś?
Przytakuje.
– Twoje ciuchy były całe poplamione krwią – wyjaśnia. – Jesteś głodna? Przyniosę ci coś.
Zanim odpowiadam, wstaje i wychodzi z pokoju. Kładę się i wpatruję w sufit.
To wprost niemożliwe. Nie dość, że znalazłam się w tym samym mieście, co Leon, to jeszcze go spotkałam. Na ulicy. W dość nietypowych okolicznościach, ale i tak. Dwa lata temu myślałam, że już nic nie ściągnie go tam z powrotem, tymczasem okazało się, że nie musi wcale przyjeżdżać.

Kiedy się budzę jest już ciemno. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Rozglądam się wokoło. Wciąż jestem w małym pokoju, ubrana w męską koszulkę, przykryta kocem – to nie był sen. Wzdycham z ulgą i wstaję z łóżka. 
Łapię się za bok, kiedy czuję ból, i wychodzę z pomieszczenia. Teraz znajduję się w korytarzu. Skręcam w prawo i wchodzę do kuchni połączonej z salonem. W pomieszczeniu jednak nie jestem sama. Przy blacie stoi kobieta, która na mój widok uśmiecha się i odstawia szklankę wody.
– To z tobą spotyka się Leon – oznajmia. – Jestem Francesca.
Marszczę brwi. Pierwsze, co o niej pomyślałam to to, że chodzi z Verdasem. Po jej pytaniu jednak jestem pewna, że jest kimś innym. Pytanie raczej brzmi: kim?
– Eee… nie, j-ja jestem jego… znajomą – mówię speszona. – Violetta.
– Znajomą? – Unosi pytająco brew.
Jest ubrana w granatową sukienkę do kolan, czarną kurtkę i szpilki, więc zgaduję, że przyszła tutaj, bo jest umówiona z szatynem. Im dłużej tu stoję i z nią rozmawiam, tym mniej rozumiem.
– Ty musisz być Violetta – słyszę za sobą męski głos.
Odwracam się i moim oczom ukazuje się dobrze zbudowany brunet. On również jest ubrany tak, jakby miał zaraz gdzieś wychodzić.
Nagle zaczynam się zastanawiać, czy aby na pewno Verdas tu mieszka. A jeśli tak to, kim są ci ludzie? A może po prostu nadal śpię? 
– Diego. – Wyciąga do mnie rękę, którą niepewnie ujmuję.
Rozglądam się – nie, nie porwali mnie kosmici. Chociaż gdyby tak było, przynajmniej wiedziałabym, gdzie jestem.
W głowie szybko sporządzam listę tego, co w tej chwili wiem. Jeszcze kilka godzin był tutaj Leon, ale teraz nie ma po nim śladu. Mam za to towarzystwo niejakich Diego i Francesci, o których nie wiem praktycznie nic, poza tym, że kobieta nie spotyka się z Verdasem. Chyba…
Słyszę chrząknięcie brunetki.
– Violetta jest znajomą Leona – wyjaśnia jej brunet i wzrusza ramionami. – Jest… córką przyjaciół jego rodziców. – Patrzy na mnie, upewniając się czy to, co powiedział jest prawdą i niczego nie pomylił.
Kiwam niepewnie głową.
– Rodziców? Myślałam, że Leon nie ma kontaktu z nikim z… tamtych czasów – odpowiada kobieta i patrzy na mnie.
– Nie ma – mówię od razu. – Spotkaliśmy się przypadkiem.
Już mam zapytać, gdzie znajduje się szatyn, kiedy nagle słyszę dźwięk otwieranych drzwi, a potem jego głos.
– Diego, powiedziałeś, że ta sąsiadka spod trójki wyjechała na urlop!
– No i?
– Spotkałem ją i przytulała mnie jakieś piętnaście minut, bo ponoć powiedziałeś jej, że wyjechałem robić zdjęcia na Syrii i mnie tam porwali.
Kobieta i brunet od razu wybuchają śmiechem, a ja patrzę na nich zdezorientowana.
Po chwili szatyn pojawi się w pomieszczeniu. Jego wzrok od razu kieruje się na mnie.
– Obudziłaś się – zauważa. – Widzę, że już poznałaś Diego i Francescę.
Przytakuję, choć w myślach pytam się: Kim oni są i co się tutaj, do cholery, dzieje?
Verdas najwyraźniej zauważa moją minę, bo dodaje:
– Ten idiota to mój współlokator, a Fran to jego dziewczyna.
– Tak, a teraz wychodzimy – oznajmił mężczyzna. – Miło było cię poznać.
Po pożegnaniu się wychodzą, a ja patrzę na Leona. Nie zmienił się przez te dwa lata. Nadal ma zarost, tę samą fryzurę i budowę. Po chwili jednak zdaję sobie sprawę z tego, że jego życie wygląda zupełnie inaczej. Zrezygnował z dużej posiadłości z ogrodem na przedmieściach dla tego? Małego mieszkania w kamienicy? Do tego, nie zajmuje go sam.
– Masz trzydzieści jeden lat i mieszkasz ze współlokatorem? – pytam.
– Tak. A co, przeszkadza ci to?
– Nie, tylko… gdyby twój tata o tym wiedział, to by się chyba powiesił.
Nie jestem pewna jego reakcji na wspomnienie o ojcu, ale po chwili śmieje się.
– Chciałbym zobaczyć jego minę, jak się o tym dowiaduje. 
Uśmiecham się szeroko ciesząc się, że moja uwaga go nie zdenerwowała. Odkąd wyjechał dokładam jeszcze więcej starań po to, żeby się dowiedzieć czegoś o powodzie jego „ucieczki”, ale wszyscy udawali głupich albo wykręcali się od odpowiedzi. Postanawiam ponownie spróbować z szatynem.
– Czemu wyjechałeś?
Wyciąga szklankę i nalewa do niej wody.
– Musisz być głodna. Kiedy wróciłem wcześniej do pokoju, już spałaś.
Nie odpowiadam.
Leon jest jeszcze gorszy. Reszta przynajmniej udawała, że chce odpowiedzieć – po prostu zawsze, dziwnym przypadkiem, nagle coś im wypadało. Verdas natomiast udaje, że mnie nie słyszał. Nie rozumiem, dlaczego wszyscy robią z tego taką wielką tajemnicę. Ukrywanie prawdy sprawia, że jeszcze bardziej chcę ją poznać. Dlaczego po prostu nikt mi nie odpowie? Wszyscy mielibyśmy święty spokój.
– Dlaczego nie chcesz mi odpowiedzieć?
Odstawia gwałtownie szklankę, po czym opiera ręce o blat i patrzy na mnie.
– Kto wbił ci nóż w bok?
Spuszczam wzrok. Zadziwiające jest to, jak szybko odkrył mój czuły punkt.
– Właśnie.
Nigdy nie powiem mu o tym, kto mi to zrobił. Co by sobie pomyślał? Zgaduję, że już i tak nie ma o mnie najlepszego zdania – spotkał mnie samą w obcym mieście, zaatakowaną przez kogoś i uciekającą przed tą właśnie osobą – ale nie mam wątpliwości co do tego, że gdyby o wszystkim się dowiedział, tęskniłabym za starą opinią.
Z drugiej strony cholernie chcę wiedzieć, dlaczego Leon opuścił swój rodzinny dom.
– Bardzo boli?
– Przeżyję – mówię niechętnie.
– Mogę? – Wskazuje głową na mój bok, a ja kiwam głową mimo, że nie wiem, co chce zrobić.
Wyciąga rękę i podwija mi koszulkę, ukazując opatrzoną już ranę. Lekko muska palcami bandaż i z powrotem naciąga mi T-shirt. 
– Lekarz mówił, że będzie lepiej jeśli przez parę dni będziesz leżała w łóżku. Pomyślałem, że mogłabyś mi dać swój adres. Pojechałbym po jakieś twoje rzeczy i…
– Nie ma takiej potrzeby – przerywam mu spanikowana.
Jak najszybciej powinnam się stąd wynieść. Zupełnie nie pomyślałam o tym, że Verdas poruszy temat mojego mieszkania, adresu i w ogóle jakiegokolwiek życia prywatnego.
Patrzy na mnie zdziwiony moją reakcją.
– Violetta, gdzie mieszkasz? – pyta podejrzliwie.
Kręcę głową, nie wiedząc co powiedzieć – bo przecież nie prawdę. 
– Nie masz przy sobie żadnych dokumentów, telefonu i w dodatku nie masz mieszkania? – Marszczy brwi, a ja mam ochotę zapaść się pod ziemię. Po części ma w końcu rację.
Boję się podnieść wzrok; boję się tego, co zobaczę w jego oczach. Rozczarowanie, litość, a może obrzydzenie.
Po chwili jednak czuję jego palce na moim podbródku – zmusza mnie tym gestem do spojrzenia na niego.
– Gdzie wcześniej nocowałaś?
– Dopiero tamtego wieczoru straciłam mieszkanie. Miałam w planach iść do jakiegoś hotelu czy coś w tym stylu, ale… niespodziewanie musiałam się pożegnać ze swoimi pieniądzmi.
Wpatruje się we mnie i już wiem, co sobie myśli. Zastanawia się, jak ja – Violetta Castillo, córka wszędzie szanowanych Germana i Marii, która parę miesięcy temu była spotykana na przyjęciach bogatych ludzi, w białych rękawiczkach, dzisiaj nie ma kasy, mieszkania ani telefonu. W dodatku ktoś uzbrojony w nóż ją zaatakował. 
– Co to znaczy, że straciłaś mieszkanie? Tak z dnia na dzień? I co się stało z twoimi pieniędzmi?
Jestem pewna, że gdybym powiedziała to ojcu, jego odpowiedź brzmiałaby podobnie. Właśnie tak się czuję – jak na pogadance z Germanem. Jeśli parę lat temu Leon wydawał się taki dorosły, to nie mam pojęcia jak nazwać go teraz.
Krzyżuję ręce na wysokości piersi speszona i ponownie odwracam wzrok.
– To nie jest w tej chwili ważnie.
Wzdycha głośno. Widzę, że chwilę się nad czymś zastanawia, po czym patrzy na mnie.
– Mamy wolny pokój.
Od razu obrzucam go zdziwionym spojrzeniem. Czy on właśnie zaproponował mi zamieszkanie tutaj?
Kręcę głową.
– Nie mam kasy.
Wzrusza ramionami.
– Zapłacisz, jak będziesz miała.
– Dlaczego to robisz? – pytam z szczerej ciekawości.
– Bo... jesteś dla mnie jak siostra. Przecież cię tak teraz nie zostawię.

~*~

Przychodzę z rozdziałem drugim ;>. Trochę na niego czekaliście, ale mam nadzieję, że nie zawiodłam Waszych oczekiwań :). Ja osobiście uważam, że za dużo dialogów, ale to nie zmieni się do co najmniej 4. rozdziału (tak, pisałam na zapas ^-^) więc mam nadzieję, że to jakoś specjalnie nie przeszkadza :/.
Jak mówiłam, akcja dzieje się parę lat później i opowiadanie niestety nie będzie miało aż takiego depresyjnego klimatu jak chciałam, ale mimo wszystko mam nadzieję, że wzbudziłam Waszą ciekawość wyjazdem Leona albo napadnięciem na Fiolkę ;>. 
Btw. nie brałam pod uwagę tego, że będę pisała oba opowiadania, więc tutaj Leon również est fotografem i nie za bardzo mogę to zmienić, bo za bardzo pasuje mi to do fabuły, ale w 90% opowiadań Leon jest szefem firmy, także mam nadzieję, że nie będziecie mieli z tym jakiegoś wielkiego problemu :)).
Mam nadzieję, że rozdział i ogólnie opowiadanie się Wam podoba, zapraszam do zakładki Bohaterowie i czekam na Wasze opinie :*

Do następnego ;D

Quinn <3


PS
Tak, Nicol spieprzyła z godziną :))))

19 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. #HappyB-DayKingPenguin
      (to jest sensowne)
      chyba
      Misiek dziękuje za miejsce *-*
      Misiek też ma czerwone autko *-* PRZYPADEK? ALE TO NIE MISIEK POTRĄCIŁ DEAN'A. Chociaż by pasowało...
      Nie, to nie Misiek.
      Misiek ostatnio bierze leki.
      No, prawie.
      Ostatnio je wprawdzie zgubił... ALE POTEM JE ZNALAZŁ.
      To nie Misiek, ok?
      Leon - bohater. Uratował V. ze snu :D TO JEST SENSOWNY KOM :D OK?
      Misiek je jelly bean i zjadł czarną fasolkę, smakowała jak coś, czego nie lubi Misiek, Misiek podejrzewa, że to mu bardziej zryło psychikę.
      Dobra, nieważne.
      Misiek się strasznie wciągnął w to opo. To już będzie kolejne. Misiek jest uzależniony od każdego opo Pingwina. Pingwin chyba tg dobrze nie przemyślał
      #JocelynForever xD
      Nie ten blog UPS :D
      Kom jest sensowny.
      MISIEK CHCE NEXT. Co sie stało z V.? Kto jej wbił nóż i why? Przy okazji Leon jest znowu bohaterem, Misiek rozumie, że link do bloga odnosi sie do bloga ;) Przy okazji Misiek w tym kom tyle razy napisał "Misiek", że pewnie Pingwin już się załamał.

      – Spotkałem ją i przytulała mnie jakieś piętnaście minut, bo ponoć powiedziałeś jej, że wyjechałem robić zdjęcia na Syrii i mnie tam porwali.

      ♥*-*♥*-*♥
      TEN TEKST JEST TAKI PIĘKNY. I jeszcze Diecesca ♥ Misiek lubi Diecescę.
      CZMU LEON WYJECHAŁ.
      Misiek zna odp - poznał Teddy i postanowił z nią zamieszkać w lesie ^-^
      #MisiekToGeniusz
      Leon myśli, że bd V. traktować jak siostrę #LeontakiZabawny
      Pewnego dnia pewnie zda sb sprawę, że ja kocha, ale nie jak siostrę xD MISIEK TAKI GENIALNY.
      Misiek się wciągnął, Misiek chce next, Misiek czeka na 3. i przeprasza za kom.
      Teddy "Misiek aka Kisiek aka Buszmen" Nutella Verdas (już nie Guzman, bo mąż chyba uciekł)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ta historia jest wprost genialna!
      Zazdroszczę Ci pomysłów, ale w dobrym sensie :D
      Piszesz świetnie, każdy musi to przyznać.
      Koniec 'podlizywania', teraz się zaczyna opinia :3
      Lełoś wybawił V. z... opresji :D
      Ciekawe kto okaże się tym nożownikiem... Ja nie lubić tych nożowników, bo oni są źli. :D ~krótka faza jaskiniowca, nieważne.
      Diecesca ♥ Uwielbiam ♥
      Czekam na następny. ;)
      K.


      Usuń
  3. Wow, rozdział był niesamowity ^^
    Przede wszystkim interesujący i ciekawy :)
    No i najważniejsze, ta historia jest inna niż cała reszta, tak jak to ujęłaś w swojej dopowiedzi. Cudny szablon i pomysł na taką fabułę. Podziwiam cię za to.
    Mam nadzieję że akcja z Leonettą będzie się rozkręcać i w końcu będą razem <3
    Pozdrawiam :*
    `Hope

    Ps. Zapraszam również do siebie, może ci się spodoba ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuper, cudny! Nie mogłam się go doczekać. czekam na nexta... Kiedy dowiemy się czemu Leoś wyjechał??? Uwielbiam

    forever optimist

    OdpowiedzUsuń
  5. Super :)
    Kurde, kto chciał zabić Vils?
    Ucieka i wpada na Verdasa ^^
    Przypadek..?
    Nie sadze xd
    Leos wyjechał i wrócił, bo kocha Vilu (nie jak siostrę -_-) xd
    A co do Vilu, to mam przypuszczenia, ale na razie nie będę nic pisać :p
    Diecesca <3
    Czekam :*

    Zapraszam
    leoneettaamor.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny!
    Jest Leon jest Fiolka
    Mamy Diecesce!
    Ale kto napadł na Fiolka i dlaczego nie ma kasy? ??
    Fiolka zamieszka z chłopakami? ?
    No no czekam na next :-)
    Pozdrawiam Pati :) :* Buziaczki :* ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny!
    Violetta przed kims uciekała i wpadła na Leona ;) Taki traf że to akurat był on :D Mnie tam zaciekawiło to czemu ona miala ten bok rozwalony i kto jej to zrobił i dlaczego nie ma pieniędzy i to dlaczego on wyjechal.Tyle pytań i zero odpowiedzi :p Moze u niego zamieszkać i może powinna się zgodzić :) I jeszcze ta sąsiadka jak sie na Leona rzuciła hahaha XD Czekam na kolejny rozdzial ;*
    Kocham Cie <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś wspaniałego kochana. Super super 💋💋💋😉😉😉😉😘

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział
    Co za przypadek z tym ze violett uciekając wpadła akurat na Leon
    DZiwne straciła dom, pieniądze i jeszcze zaatakowana tajemnicza sprawa
    Cudowny rozdział i cEkam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na nowego bloga!
    Prolog jest ;*
    http://called-out-your-name-leonetta.blogspot.com

    PS Przepraszam za spam ;3
    PS 2 Wrócę jak najszybciej, jeśli to będzie możliwe ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ekstra!!
    Jestem ciekawa co dalej,to takie trochę kryminalne opowiadanie?
    Lubię to!!
    Wciąga!!
    Nie mogę doczekać się co dalej!
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest świetne 😊 Cieszę się, że Leon nie jest szefem firmy 😃 Hehe xD Lecę do next 😉
    Pozdrawiam, xPainter :*

    true-love-was-going-to-hurt.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń