PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM.
Błądzę dookoła wzrokiem. Obserwuję jak John przytula panią Verdas. Wiem, że płacze przeze mnie. Gdyby nie ja, wszyscy ludzie wokół teraz zajmowaliby się swoimi sprawami. Pan Verdas byłby teraz w pracy razem z moim ojcem. Nasze matki zapewne pojechałyby na zakupy, a ja siedziałabym w lesie za domem. Z nim. Rozmawialibyśmy, śmialibyśmy się z byle czego. Albo pojechalibyśmy do kina. Pewnie byłaby to jakaś głupia komedia romantyczna. Upierałabym się o to, a po całym seansie żałowałabym, że wolałam to od filmu akcji bądź horroru, który chciał obejrzeć Dean.
Tymczasem wszyscy jesteśmy tutaj. Stoimy, wmawiając sobie, że teraz jest w lepszym miejscu; że Bóg tak chciał. Może na resztę tutaj zgromadzonych to działa, ale nie na mnie. Ja nie wierzę już w Boga. Przestałam w chwili, w której lekarz oznajmił, że karetka przyjechała za późno. Nie. W chwili, w której on wyszedł na ulicę.
Czuję czyjąś dłoń na ramieniu. Nawet nie muszę się odwracać, aby wiedzieć, że należy ona do mojej matki. Tym gestem daje mi do zrozumienia, że mogę płakać; że nie muszę tłumić w sobie uczuć. Problem w tym, że nie chcę. Nie tutaj, nie teraz. W tej chwili pragnę wrócić do domu, zamknąć się w swoim pokoju, wtulić się w swoją poduszkę i spędzić resztę dnia w samotności. Bo już zawsze będę sama. Bez względu na to, ile osób będzie wokoło mnie, ja będę sama dopóki on nie stanie obok, a to się już nie wydarzy. Co więcej – tylko ja ponoszę winę.
Zrzucam bieliznę i wchodzę pod prysznic. Stoję, wpatrując się przed siebie, gdy ciepła woda obmywa moje ciało. Chcę być silna, ale nie potrafię. Nie umiem poradzić sobie z bólem, który w tej chwili dominuje w mojej duszy.
Po zaledwie paru minutach opieram czoło o szybę i płaczę. Wyję jak słabeusz, bo to nim właśnie jestem, byłam i już zawsze będę.
Taką właśnie zastaje mnie mama. Spanikowana pomaga mi wyjść, po czym mnie wyciera i zakłada mi szlafrok. Bez słowa kładę się na swoim łóżku, wciąż płacząc. Moja rodzicielka przysiada na skraju i głaszcze mnie po ramieniu.
– Kochanie…
– Wyjdź stąd – przerywam jej. Nie chcę jej tutaj. Nie chcę nikogo. Potrzebuję tylko Dean'a.
– Ale Violu…
– Zostaw mnie! – krzyczę, szlochając jeszcze głośniej.
Wzdycha, po czym całuje mnie w policzek i niechętnie wychodzi.
Kiedy się odwracam, mam przed sobą jego zdjęcie. Biorę je do ręki i rzucam o ścianę, po czym obserwuję, jak ramka się roztrzaskuje. Po chwili jednak wstaję, żeby pozbierać szkło. Schylam się i niezdarnie podnoszę największy kawałek, którym przypadkowo robię sobie ranę.
Siadam na podłodze i opieram się o łóżko, o czym płaczę jeszcze mocniej. Sama już nie wiem, dlaczego. Przez niego? Przez poczucie winy? A może przez to, że jestem taka beznadziejna?
Najlepiej będzie wytłumaczyć sobie, że przez wszystko wyżej wymienione.
Pierwsze, co rzuca mi się w oczy, kiedy docieram na pomost to butelka wódki. Przez chwilę zastanawiam się, kto mógłby ją tu zostawić, ale nie trwa to długo – zapewne jakiś pijak wykorzystał żałobę Verdasów i postanowił spędzi dzisiejszą noc właśnie tutaj.
Rozglądam się dookoła, ale nic ani nikt nie rzuca mi się w oczy, więc siadam na jednym z dwóch krzeseł ogrodowych, które zawsze tu stoją i siedzę wpatrując się w wodę oświetloną przez księżyc. Dzisiaj pełnia, więc od razu przypomina mi się, jak co miesiąc siadaliśmy tu i ją obserwowaliśmy.
Żałuję, że nie przyjdzie tu zaraz mój tata, krzycząc, że jutro jest szkoła i powinniśmy spać, a nie zajmować się bzdurami.
Po chwili zastanowienia, sięgam po szklaną butelkę i biorę dużego łyka trunku. Krzywię się, czując palący smak w gardle, kiedy nagle słyszę za swoimi plecami czyiś głos:
– Myślałem, że księżniczki piją tylko wino.
Nie odwracając się, odpowiadam:
– Może już więcej nie myśl, bo jeszcze ci to zaszkodzi.
Mam nadzieję, że pijak zrozumie, iż nie ma tu dla niego miejsca i odejdzie bez słowa. Wkurzam się więc, kiedy słyszę, że mężczyzna siada na krześle obok. Odwracam się zdenerwowana, gotowa wrzasnąć na nieznajomego.
– Słu…
Nie dane jest mi skończyć, bo od razu rozpoznaję swojego rozmówcę. Minęło sporo lat, odkąd widziałam go ostatnim razem, ale jest zbyt podobny do Dean'a, żebym mogła go nie rozpoznać. Właściwie był podobny. Przez ostatnie jedenaście lat zmienił się i z pewnością różniliby się budową, ale rysy twarzy mieli wciąż te same.
– Leon – wypowiadam cicho i dokładniej mu się przyglądam.
Obok mnie siedzi ten sam Leon, tylko teraz dużo bardziej umięśniony, z zupełnie inną fryzurą nie zawierającą już grzywki i lekkim zarostem.
– Violetta – odpowiada – ładna pidżamka.
Marszczę brwi, ale po chwili dociera do mnie, jaki mam na sobie strój. Poprawiam szlafrok zawstydzona – nie spodziewałam się, że zastanę tu kogoś o trzeciej w nocy. Chociaż w tej chwili zapewne i tak nie miałoby to dla mnie większego znaczenia.
– Nie spodziewałam się ciebie tutaj – mówię, mając na myśli zarówno pomost, jak i miasto.
– Miałbym nie przyjechać na pogrzeb własnego brata? Widzę, że zapamiętałaś mnie jako wspaniałego człowieka.
Przez chwilę wpatruję się w niego.
– Poprawka: przedstawili ci mnie jako wspaniałego człowieka – dodaje.
Miał rację – prawie go nie pamiętałam. Wyjechał bardzo dawno i więcej się nie pojawił. Z tego, co mówił Dean, cała ich rodzina straciła z nim jakikolwiek kontakt. Jego rodzice nigdy nie lubili o nim mówić – w szczególności jego matka – ale kiedy już udało nam się wyciągnąć coś od John'a, nie były to miłe rzeczy.
Leon był przedstawiany jako ten zły, rozpuszczony i niewdzięczny syn, który uciekł, bo nie zawsze dostawał to, czego chciał.
Ani ja, ani Dean nie mieliśmy pojęcia czy to prawda, ale na początku wierzyliśmy im. Chociaż dobrze wiem, jak brakowało mu starszego brata.
Spuszczam głowę lekko zawstydzona.
– Cóż…
Śmieje się pod nosem, po czym sięga po szklaną butelkę i bierze dużego łyka. Następnie przekazuje mi trunek, a ja – mimo że dobrze wiem, iż nie powinnam – biorę go od niego i powtarzam jego wcześniejszy ruch.
Siedzimy w ciszy. Zapewne w każdym innym momencie byłabym szczęśliwa, że tu przyjechał; że wrócił. Mimo tego, co mówi John, jedyne moje wspomnienia związane z Leonem są pozytywne. Pamiętam go jako starszego brata Dean'a, który uwielbiał się wywyższać, ale zawsze zapewniał nam rozrywkę. Poza tym niewiele moich koleżanek mogło się wtedy pochwalić o tyle starszym kolegą. Był jak dorosły, który jednocześnie zachowywał się jak przyjaciel.
Kiedy się wyprowadził, mama mówiła mi, że musiał opuścić dom ze względu na naukę. Z czasem zaczęłam tłumaczyć sobie, że wyjechał na studia, ale w końcu stałam się na tyle dojrzała, że dotarło do mnie, iż żadne studia nie trwają tyle lat. Poza tym są wakacje, święta i wiele innych okazji do odwiedzenia rodziny. Razem z Dean'em doszliśmy do wniosku, że po prostu wszystkich nas zostawił, bo w rzeczywistości nie obchodziliśmy go. Oczywiście pomógł nam to pojąć jego ojciec.
Przez te wszystkie lata obserwowałam, jak Dean i pani Verdas za nim tęsknią oraz jak John jest na niego wściekły.
Wiedziałam, że młodszy Verdas wciąż potrzebował Leona. Chciał z nim pogadać w każdej z tych trudnych chwil dorastania, ale nie mógł.
Dlatego pierwsze pytanie, jakie przychodzi mi do głowy to:
– Dlaczego wyjechałeś?
Szatyn jednak wpatruje się w księżyc i udaje, że nic nie słyszał. Spuszczam wzrok. Najwyraźniej nie doczekam się jego wersji wydarzeń.
Po chwili czuję na kolanie jego dłoń:
– Powinnaś spróbować zasnąć.
I zanim zdążę odpowiedzieć, wstaje i odchodzi w stronę domu Verdasów.
– Mamo, mogę o coś cię spytać?
Moja rodzicielka od razu, odwraca się i siada przy stole naprzeciwko, po czym ujmuje moje dłonie.
– Oczywiście, córeczko.
Rozumiem jej podekscytowanie. Od wypadku nie chciałam się z nikim komunikować, więc unikałam jakiejkolwiek rozmowy. Teraz sama takową rozpoczynam, co zapewne w jej oczach jest olbrzymim postępem.
– Dlaczego Leon wyjechał?
Spogląda na mnie zdziwiona, po czym wstaje i odwraca się do blatu kuchennego, jednocześnie pokazując mi swoje plecy.
– Skąd to pytanie przyszło ci do głowy?
Tak dawno nikt o nim nie wspominał, że zdążyłam już zapomnieć, iż Leon Verdsas to temat tabu. Zarówno w naszym domu, jak i w całej okolicy.
– Widziałam go wczoraj. Przyjechał na pogrzeb.
Gwałtownie odwraca się w moją stronę.
– Naprawdę? Nie zauważyłam go.
Wzruszam ramionami. Ja też go wtedy nie spostrzegłam, ale moją uwagę zajmowali tylko jego rodzice i nagrobek. Nie mam pojęcia, ile osób tam wczoraj było; kim byli ci ludzie.
– Odpowiesz mi?
– Violu, naprawdę nie wiem, jaki sens ma roztrząsanie tego tematu.
– Ale…
– Dzień dobry – przerywa mi Mandy, wchodząca do kuchni.
Mama wita ją lekkim uśmiechem. Wiem, że jest w tej chwili wdzięczna gosposi za to, że uratowała ją od niekomfortowej rozmowy.
Nagle dostrzegam przez okno Leona z torbą na ramieniu. Odwracam się w stronę schodów, aby upewnić się, że mama jeszcze nie schodzi i otwieram drzwi wejściowe.
– Mamo, poczekam na zewnątrz! – krzyczę i, nie czekając na odpowiedź, wychodzę.
Widzę, że Verdas rozmawia przez telefon, więc zwalniam kroku i kiedy już stoję wystarczająco blisko, czekam aż skończy.
– Zaraz wyjeżdżam – mówi do telefonu. – Omówimy wszystko po moim powrocie… Okej, widzimy się jutro.
Po zakończeniu rozmowy, odwraca się w moją stroną i zastyga.
– Już wyjeżdżasz?
Przytakuje niepewnie.
– Przyjechałeś tylko na jeden dzień?
– Na aż jeden dzień – poprawia mnie.
Stoję i wpatruję się w niego bez słowa. Straciłam już Dean'a i jego jedenaście lat temu. W innych okolicznościach zapewne wczorajszy wieczór wyglądałby zupełnie inaczej, ale było jak było i dopiero teraz zrozumiałam, że straciłam być może jedyną szansę spędzenia z nim czasu.
– Przyjedziesz tu jeszcze?
Patrzy mi tylko w oczy i już znam odpowiedź.
– Leon? – słyszę za plecami głos swojej mamy. – Miło cię widzieć.
Szatyn uśmiecha się lekko.
– Witaj, Maria – odpowiada. – Ciebie też fajnie zobaczyć.
Po chwili pojawia się taksówka, po którą najpewniej zadzwonił Verdas.
Mama się z nim żegna i odciąga mnie w stronę samochodu, ale ja po chwili wyrywam się z jej uścisku i podchodzę szybkim krokiem do Leona. Patrzy na mnie zdziwiony, a ja nagle rzucam mu się na szyję. Waha się, ale po krótkiej chwili czuję na plecach jego ręce,
Cholernie tego potrzebowałam i pragnęłam przez jedenaście lat, więc teraz mimowolnie w moich oczach pojawiają się łzy – bo za nim tęskniłam; bo tęsknię za Dean'em; bo zaraz ponownie go stracę.
Kiedy siedzimy już w samochodzie, widzę jak pani Verdas go przytula i wyczytuję z ruchu jej warg: Proszę, uważaj na siebie. Leon przytakuje, wsiada do taksówki i po chwili już go nie ma.
Znowu odszedł.
Znowu mnie zostawił.
~*~
Hej, hej! Spięłam się i rozdział jest już dzisiaj. Siedziałam wczoraj gdzieś do 24 i mimo, że byłam zmęczona, wiedziałam, że już kończę i, że nie ma sensu przerywać XD.
Rozdział szczerze mówiąc nawet mi się podoba ;O. Jest w miarę długi i zamieściłam w nim wszystko, co chciałam. Mogło być lepiej, ale wg mnie nie jest tak źle :>. Ogólnie uprzedzam od razu, że miał to być prolog (coś długością nie pasował, więc zrobił się z tego rozdział 1.), więc w kolejnym rozdziale byliby oni trochę starsi.
Ogólnie mam w planach zrobić to opowiadanie smutne, psychiczne i w ogóle, ale to już moja 3. próba, więc bardzo prawdopodobne, że znowu mi się to nie uda ^-^.
Oczywiście to, że dodałam tutaj ten rozdział jeszcze nic nie oznacza. Zachęcam Was do głosowania w ankiecie i dopiero wtedy podejmę decyzję czy męczę się a tamtym opowiadaniem, czy zaczynam to. Albo w ogóle wymyślam inne :D.
Swoją drogą to opowiadanie miałoby też parę cech wspólnych z tamtym - np. zawód Leon (hehe taki spoiler) i coś, co przed chwilą pamiętałam, ale zapomniałam. Witam w moim świecie bardzo krótkotrwałej pamięci ^-^.
Piszcie swoje opinie w komentarzach i głosujcie w ankiecie :D:
Mam nadzieję, że mój pomysł się Wam spodobał :).
Do następnego posta :*
Quinn <3
PS
Nawet jeśli podejmę decyzję o tym opowiadaniu, rozdziały nie pojawią się od razu, ponieważ najpierw musiałabym wszystko ogarnąć, napisać parę rozdziałów na zapas itd. ;)
#MiejsceDlaSmierdzielaKtoregoNieByloJakBylPotrzebny :*
OdpowiedzUsuńPINGWIN JEST GENIUSZEM.
UsuńPS Misiek jest zaszczycony tak zajętym miejscem :D
ALE Misiek chce oba opo ;(
#MisiekPłacze
Misiek nie chce albo tego, albo tego. Misiek chce oba. Ale Misiek jest tylko woźnym w teatrze ;-;
MISIEK JEST UZALEŻNIONY OD OPOWIADANIA, KTÓRE MA JEDEN ROZDZIAŁ.
Czemu Leon wyjechał?
Czemu Leon wyjechał?
Czemu Leon wyjechał?
Pingwin nie powie prawda?
Dlaczego niedźwiedzie i mydło to stali wrogowie?
xD
A Misiek bierze ślub z Nutellą sialalal, takie na temat.
LEON Z ZAROSTEM ♥ Ale nie z żadnym wąsem co wygląda jak pedofil, który chce zgwałcić Miśka. Tak, Miśka wyobraźnia ponosi.
;(
Violetta rozpacza po stracie Dean'a, więc niech starszy Verdas nie wyjeżdża!
Misiek mówił jak bardzo kocha ten fragment:
– Myślałem, że księżniczki piją tylko wino.
Nie odwracając się, odpowiadam:
– Może już więcej nie myśl, bo jeszcze ci to zaszkodzi.
Jest ♥♥♥
Przy okazji - Leon - syn marnotrawny wrócił ;D
#MisiekMusiał
Przez Pingwina Misiek ma ochotę coś pisać na blogu o policjancie albo drugim. ŻAL.
Misiek jest ciekawy osoby Leon'a. Misiek chce next.
Leon Verdas, temat tabu.
PINGWIN PAMIĘTA JAK MISIEK PYTAŁ O MIÓD? Czy jak wyleje na futro miód to czy zostanie Spider-Man'em?!
MOŻE Leon jest Spider-Man'em, dlatego wyjechał! Misiek czasami jest po prostu genialny.
Czekam na następny rozdział (oba opo)! ^-^
Teddy "Misiek aka Kisiek aka Buszmen" Nutella Verdas
Super :))
OdpowiedzUsuńChciałabym oba opowiadania xd
Te jest genialne, ale ją bym chciała happy end ://
A w sumie tamto też uwielbiam :/
Twoja decyzją, choć to jest swietne :)
Czrkam :*
Po przemyśleniu tego, ja chciałabym pisać oba opowiadania, ale z trzema opowiadaniami nie dam rady :///
UsuńCudo
OdpowiedzUsuńŚmierć ^^
OdpowiedzUsuńMe
OdpowiedzUsuńWrócę ♥
OdpowiedzUsuńNaprawde prawie kazde twoje opowiadanie musi sie tak konczyc?
OdpowiedzUsuńKtory to juz raz "meczysz sie" ze stara historia?
Zaraz zaczniesz nowa i znowu uda ci sie tylko pare rozdzialow napisac. Nicol wez dokoncz to czego sie pojelas. No sorry ale pewnie znajdzie sie wiecej osob ktore uwazaja tak jak ja...
I prosze cie nie pisz ze jak cos mi sie nie podoba to zawsze moge wyjsc. Lubie cie czytac ale chcialabym dobrnac do konca opoqiesci a nie ciagle rozpoczynac nowa...
Super rozdział
OdpowiedzUsuńHej ! Pewnie tu wrócę, ale nie czytaj tego komentarza. Po zobaczeniu nindży, nagraj wiadomość.
OdpowiedzUsuńHej, tu sobie nindża :)
UsuńCo ty mi zrobiłaś? Jednocześnie chcę tamto stare opowiadanie i to nowe ;;
Twoje teksty w opowiadaniach kompletnie mnie rozwalają xDD
– Nie spodziewałam się ciebie tutaj – mówię, mając na myśli zarówno pomost, jak i miasto.
– Miałbym nie przyjechać na pogrzeb własnego brata? Widzę, że zapamiętałaś mnie jako wspaniałego człowieka.
Jebłam xDD
Wgl, to Dean umarł i jest smutno, a jak debil się cieszę, bo León wrócił. On. Jest. Najlepszy. Para. Siempre ♥
I co teraz ? Już niby zagłosowałam w ankiecie na nową historię , ale mam takie dziwne przywiązanie do tej starej. kurde, znowu zmieniam temat ;;
On jo przytulił ♥♥♥
Będą z tego dzieci, zobaczycie. Takie małe, słodkie Verdaski, gryzące kostki sąsiadom *.*
Imagineee :D
No to nie wiem co postanowisz, bo ja sama nie wiem czego chcę ;;
Trzymam za ciebie kciuki Pinqu ;*
Olivie
hehe, chyba, że Fiolka będzie bezpłodna ^-^
UsuńW sumie jeszcze w żadnym opowiadaniu, które czytałam, tego nie było ;D
Nie :(
UsuńMuszą być małe Verdaski.
Cudowny! Mam nadzieję że będzie Leonetta :D
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńDzień dobry :)
OdpowiedzUsuńJuż po pierwszym dniu zakończenia ^^ Jeszcze jeden i wakacje ^^
Uświadomiłam sobie dziś znowu jak czas szybko płynie, ale nie o tym teraz :D
Rozdział 1 bardzo fajny jak dla mnie i jeszcze długi więc było co czytać ;)
Trudna decyzja do podjęcia czy to opowiadanie czy inne, ale wybrałam już i mój głos w ankiecie masz także najtrudniejsze za mną heh :)
Czekam na kolejny rozdział tego lub tamtego opowiadania ;*
Kocham Cię <333
Naprawdę świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania zawsze są takie orginalne i wyszukane. Boże skąd ty bierzesz na to pomysły co???
Bo ja czytam to z rozwatrą buzią i tylko wzdycham :)
Nie mam pojęcia co powiedzieć. Tamto opo było świetne to tak samo. Było by fajnie gdybyś ciągnęła poprzednie, ale sama jak mówisz - męczysz się z nim, dlatego lepiej pisz to. A może kiedyś (oby ten dzień nadszedł xD) powrócisz do tego opowiadanka.
No mam nadzieję, że wyraziłam się jasno na ten temat :D
Strasznie mi się spodobało to, że L jest starszy od V. Uwielbiam takie historie :)
Nie wiem dlaczego, ale gdy to czytałam odbiło mi się "Ostatnią piosenką"... Ale to nic złego, wręcz przeciwnie. Widać, że to będzie smutaśne opowiadanie, ale według mnie może takie być, tyle, że koniec był jakiś fajny, a wiem, że ty lubisz robić nie happy end'y, mówilaś już to kiedyś ^^ (niekoniecznie hapy end jak w telenowelach, ale taki prosty... :))
Chyba napisałam wszystko co chciałam...
Czekam na next i bez różnicy, które to będzie opo xD
Pozdrawiam
Lucy
Zastanawiałam się już nad tym czy nie założyć nowego bloga z tym opowiadaniem, a tego zawiesić, ale boję się, że takie zawieszenie trwałoby za długo ;///
UsuńZajmuje ;*
OdpowiedzUsuńL xD
Kei c;
OdpowiedzUsuń♥♥♥ cudny ♡♡♡
OdpowiedzUsuńWitaj kochana ^^
OdpowiedzUsuńJa zagłosowałam w ankiecie na to opowiadanie
Jest takie tajemnicze a zarazem wspaniałe i mi bardzo przypadło do gustu
Wszystko co piszesz mnie zachwyca ale ten wpis mnie zachwycił szczerze mówiąc i zachęcił do dalszego czytania tych perełek
Cieszę sie że masz na nie wenę bo ja uważam że skoro wcześniejsze nie sprawia ci tyle radości i trudno ci się je pisze to powinnas zacząć to
Pamiętaj że piszesz to też dla swojej przyjemności
Matko jaki ty masz talent dziewczyno
Każdy next lśni coraz bardziej i serio wszystko się tak przyjemnie czyta
Dobierasz tak pięknie słowa i mnie potrafisz rozśmieszyć i wzruszyć
Dziękuję ^^
Rozdział DIAMENT
Jest naprawdę niesamowity ;*
Jak dobrze zrozumiałam Dean by/ to chłopal Violetty
Szkoda mi że umarł bo śmierć to najgorsza z możliwych rzeczy
Ona taka załamana i nie dziwię się skoro go kochała
Leon wraca do rodziny ale tylko na jeden dzień ,
Vils już go zna i teskniła i przeczuwam że był w jej życiu kimś ważnym
Pani Castillo nie Fuck o
Głupi telefon
UsuńWybacz ;*
Pani Castillo nie chce odpowiedzieć córce na pytanie , coś ukrywa ale co ?
Dowiemy się wkrótce ^^
Mam nadzieję że będziesz je kontynuować bo jest fenomenalne
Weny dużo życzę słonko
Buziaki
Love
Wika
Genialny! Czekam na next :-)
OdpowiedzUsuń*-*
OdpowiedzUsuńCudowny! Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńZajmuje
OdpowiedzUsuńHejo 😊 Przed chwilą znalazłam tego bloga 😉 Przeczytałam jak narazie tylko prolog, ale zapowiada się bardzo ciekawie 😄 Chciałabym napisać coś więcej, ale muszę lecieć do next 😉 Wszystkie odczucia opiszę civpod ostatnim 😍
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, xPainter :*
true-love-was-going-to-hurt.blogspot.com